top of page

Iran – kraj gościnności!

Iran to kraj, którym byliśmy zafascynowani jeszcze przed przyjazdem. Regularnie słyszeliśmy o nim w mediach, ale często były to informacje niepochlebne. U nas zostanie utwierdzone w sercach jako kraj z niezwykle przyjaznymi i gościnnymi mieszkańcami, bardzo chcącymi zmienić negatywne opinie o swoim kraju. Pytanie, które każdy Irańczyk,mężczyzna czy kobieta, zadawał nam podczas naszego 3-tygodniowego pobytu w północno-wschodnim Iranie:„Jakie miałeś wyobrażenie o Iranie przed przyjazdem?” To bardzo dobre pytanie.


Rzeczywiście, jeśli tylko przeczytamy aktualne informacje, Iran to kraj zaklasyfikowany na stronie rządowej jako fioletowo-czerwony, gdzie bezpieczeństwo cudzoziemców nie zawsze jest zapewnione (w szczególności, przykład Francuza i jego 7 lat więzienia za latanie dronem w pobliżu bazy wojskowej…). Kwestia nuklearna jest również jednym z tematów, które stale się pojawiają. Krótko mówiąc, jeśli musielibyśmy szczerze odpowiedzieć Irańczykom, często nie jest to kolorowo przedstawiane. Na szczęście, nie jesteśmy pierwszymi podróżnikami, którzy odwiedzają ten kraj, wielu rowerzystów wybiera tę trasę. Krąży nawet taka popularna anegdota: na pytanie, jaki jest ulubiony kraj z wszystkich tych, które przebyli, odpowiedź jest jednogłośna: Iran! Więc wiedzieliśmy, że ten kraj będzie obowiązkowo na naszej liście. Opowiadano nam również o legendarnej gościnności, ale traktowaliśmy te opowieści z przymrużeniem oka, może inni mieli szczęście... Po prostu musieliśmy tam pojechać, aby przekonać się na własnej skórze!


Okazało się, że przed wjechaniem do Iranu musimy uporać się z trzema ważnymi kwestiami: Po pierwsze, aby się tam dostać, trzeba mieć wizę. Jest to jeden z niewielu krajów, który tego wymaga i nie jest tania: 100 €, ponieważ trzeba ją załatwić przez agencję. Bez agencji, prawdopodobieństwo jej uzyskanie jest znacznie mniejsze... Załatwiliśmy tę formalność dwa tygodnie wcześniej w Turcji, w mieście Erzurum, bez jakiegokolwiek problemu.

Drugi problem techniczny: drony rekreacyjne. Zostały zakazane w kraju, a my mamy jednego do filmowania podróży i absolutnie nie zamierzamy go stracić. Po rozmowie z kilkoma innymi podróżnikami, ukryliśmy go na dnie sakw, w ogóle nie wyjmując. Przeszło jak z płatka!

Wreszcie ostatni trzeci problem: Po Iranie jesteśmy zablokowani, nie można dostać się do Azji centralnej, dlatego że z powodu sytuacji sanitarnej Azerbejdżan i Turkmenistan zamknęły swoje granice. Azerbejdżan ogłosił, że może ponownie otworzyć swoje granice 1 września, a wtedy mieliśmy być już niedaleko granicy aby zdecydować co robić.


Po opanowaniu trzech powyższych kwestii, wyruszamy, aby odkryć Iran i jego północno-zachodni region. Przekraczamy Granicę w mieście Maku i jedziemy do Khroy, Salmas, a następnie Ourmii wzdłuż Turcji. Dalej przekraczamy jezioro urmia, dawne największe jezioro w Iranie, teraz prawie wyschnięte, aby dotrzeć do dużego miasta Tabriz i jego słynnego zadaszonego bazaru. W końcu docieramy do miasta Zanjan, gdzie czeka nas wyjątkowe spotkanie. To będzie koniec naszej wyprawy wyłącznie rowerem, ponieważ do stolicy Teheranu, postanowiliśmy dojechać autobusem, tam,spędzimy kilka dni przed wylotem do Azji Centralnej.


Najfajniejsze w naszej podróży po Iranie było to, że każde z miast mieliśmy okazję poznać przez pryzmat jego mieszkańców. Rzeczywiście, byliśmy stale zapraszani do irańskich rodzin, które chciały, abyśmy poznali ich miasto i ich kulturę. Pierwsze doświadczenie w Khoy, niedaleko granicy..: nie znaleźliśmy miejsca na rozbicie namiotu, gdyż teren jest rolniczy z licznymi polami słoneczników. Zdecydowaliśmy, ze zapukamy do drzwi oddziału Czerwonego Półksiężyca, irańskiego odpowiednika Czerwonego Krzyża. Pracujący tam wolontariusze witają nas z otwartymi ramionami, oferując gorący prysznic, a następnie prywatny pokój. Byliśmy pod wrażeniem ciekawości szefa ekipy, który zadawał nam mnóstwo pytań.


Następnego dnia dojeżdżamy do miejscowości Salmas. Cel pierwszorzędny: znaleźć coś do jedzenia.

Gdy rozpakowujemy się przy głównej drodze, zatrzymuje się samochód i z okna wyskakuje głowa: Witamy w Iranie. Chcecie z nami zjeść? To Hamid, 24-letni Irańczyk, który mieszka w Salmas z rodzicami i siostrą, ciężko studiując aby zdać Toeica, angielski dyplom, marząc o tym, aby kiedyś pracować w Europie. Gdy dotarliśmy do niego, od razu zaproponował nam pobyt na kilka dni. Właśnie szukaliśmy miejsca aby coś zjeść, więc Hamid spadł nam jak z nieba. Po pysznym domowym posiłku ruszamy na zwiedzanie miasta i okolic jego Peugeotem 206. Wieczorem proponuje nam grilla w swoim ogrodzie za miastem. Domyślamy się, że grillowanie szybko się nie skończy więc pytamy, czy możemy zostać jeszcze jeden dzień. Jest zachwycony. Następnego dnia Hamid proponuje Tommy'emu męskie wyjście. Chcę Przedstawić go swojemu fryzjerowi gdzie kobiety nie mają wstępu ponieważ mają własne salony. Po trzech godzinach, Tommy wraca z elegancko przystrzyżonymi włosami ale znowu bez ogolonych boków..


Wieczorem jesteśmy zaproszeni jako goście honorowi na rodzinny posiłek, który musieliśmy uprzejmie zakończyć około północy aby móc wyjechać o świcie! Inaczej nigdy nie udałoby nam się wyjechać... W drodze do Urmii następnego dnia zatrzymujemy się na opuszczonej stacji benzynowej. Strażnik podchodzi zapytać, skąd jesteśmy. Jest podekscytowany,gdy dowiaduje się, że jesteśmy Francuzami i natychmiast dzwoni do kogoś ze swojego telefonu, aby nam go przekazać.Tommy odpowiada i ze zdziwieniem słyszy, że rozmówca mówi po francusku. Od raz zaprasza nas następnego dnia wOurmii na lunch. Niewiarygodne. Zostaliśmy zaproszeni do luksusowej restauracji na prawdziwa uczte. W zamian tylko za nasze towarzystwo. Tego samego dnia, mamy ustawiony nocleg z Warmshowers, którego właściciel akurat podróżował do Teheranu więc osobiście się nie spotkaliśmy. Zostawił nam klucze do swojego mieszkania abyśmy spokojnie przespali się u niego, podczas jego nieobecności... Nie mogliśmy w to uwierzyć. Wychodząc wieczorem w poszukiwaniu restauracji zostajemy zaproszeni na kolację NA ULICY, przez parę architektów... Kolejna uczta. W dalszej drodze kierujemy się do Tabriz, dużego irańskiego miasta. Musimy przejechać przez wyschnięte jezioro Ourmia. Wdrodze zatrzymuje się kilka osób i wszyscy proponują nam ponowne spotkanie w Tabriz. Niesamowite, mamy za dużo propozycji! To obrazuje tę niezwykłą irańską gościnność. Zjemy u jednych, odwiedzimy innych a prześpimy się jeszcze u kogoś innego… tak wiele miłych spotkań i jaka przyjemność odkrywać to miasto i jego tajemnice razem z mieszkańcami.


Droga z Tabriz do Zanjan jest przepiękna. Szereg tuneli w kilku wąskich kanionach. Korzystamy z okazji, aby w końcu rozbić namiot i spędzić w spokoju dwie noce. W Zanjan znajdujemy Jalala. To Irańczyk, którego poznaliśmy w Stambule 2 miesiące wcześniej, kiedy szukaliśmy opon dla Roxy. Umówił się z nami w swoim mieście i obiecał gościnę, zakwaterowanie i konserwację rowerów. Wówczas to był przedsmak irańskiej gościnności. Można powiedzieć,że to spotkanie, choć krótkie, zmotywowało nas do odwiedzenia tego kraju! Krótko mówiąc, jakieś dziesięć kilometrów przed miastem Zanjan, motocykl zatrzymuje się na poboczu, to właśnie Jalal motywuje nas do dalszego pedałowania podając zimne napoje. Kolejny Irańczyk, który spadł nam z nieba! Następnie eskortuje nas do swojego miasta, być może po to, by uniknąć zaproszenia przez inną irańską rodzinę (co zdarzało się wiele razy w Zanjan!). W końcu docieramy do jego domu, pięknego połączenia nowoczesnego budynku z tradycyjnym umeblowaniem. Tuzin sof otacza dużą przestrzeń wyłożoną wspaniałymi dziełami sztuki i perskimi dywanami. Poznajemy jego żonę i córkę. Sara, jest w naszym wieku i jest nauczycielką w szkole oraz perską nauczycielką na portalach społecznościowych. Bardzo szybko łapiemy nić porozumienia i długo rozmawiamy o nurtujących sprawach społecznych.


Jalal zaskakuje nas propozycją przygotowaną specjalnie dla Roxy. Następnego dnia w Zanjan odbywa się wyścig rowerów górskich kobiet, a jako trener sportowy i właściciel sklepów rowerowych oraz wielu wysokiej klasy rowerów pokłada nadzieje w Roxy! Tak więc nazajutrz, mimo stresu i ogromnej rywalizacji irańskich kolarek (około trzydziestu) Roxy daje z siebie wszystko i dzięki przejechanym 7500km na rowerze zdobywa 3 miejsce. Niezapomniane chwile i euforia uczestników robią wrażenie. Co więcej, jazda na rowerze jest nadal oficjalnie zabroniona kobietom w Iranie i to wydarzenie właśnie miało na celu zamanifestowanie i podkreślenie praw kobiet.

Zostaliśmy 3 dni w Zanjan, aby naładować baterie. Tutaj zakończyła się nasza przygoda rowerowa w Iranie.

Z Tabriz jedziemy naszym pierwszym autobusem do Teheranu, stolicy kraju. W Teheranie ruch jest straszny. Z dworca autobusowego do mieszkania naszego gospodarza mamy do pokonania około dziesięciu kilometrów. To najniebezpieczniejsze 10km naszej wyprawy. Benzyna kosztuje tutaj ~0,10 €/l, każdy ma samochód, metropolia jest bardzo zakorkowana. Dojeżdżamy cali i zdrowi do Mustafy, naszego gospodarza. Nie mówi po angielsku, więc wszystkie dialogi, dosłownie, musimy wykonywać za pomocą google translatora. Groteskowe, na poczatku, pozniej stalo sie meczace. Zostaliśmy u Mustafy 4 dni i razem zwiedziliśmy Teheran, który za wszelką cenę chce opuścić i wyjechać do Europy. Brak mu tylko wizy… Jako europejczycy często zapominamy docenić łatwości podróżowania do innych krajów. Irańczykom nie jest tak łatwo...

Zwiedzamy razem kolejny bazar, po jednym w każdym odwiedzanym mieście w Iranie. Ale tutaj to za dużo. Za dużo ludzi, za dużo sklepów, za dużo hałasu i zapachu. Czuliśmy się zatłoczenie.


Azerbejdżan nie otworzył granic jak obiecywali...Kupujemy więc cały sprzęt do pakowania naszych rowerów:kartony, taśmę, folię bąbelkową… Operacja jest skomplikowana, ale dzięki kilku samouczkom na YouTube sobie radzimy!


Przed wylotem mamy jeszcze czas na nasza ostatnia przygoda w Iranie: wejście na szczyt 4000m! Ale góry wokół Teheranu są bardzo wysokie, także to nie aż takie wyzwanie jakby się wydawało!... Parking jest na 3000m, więc zostaje tylko krótka wędrówka na szczyt z zapierającym dech w piersiach widokiem na Damavand, najwyższą irańską górę na5600m. Koniecznie musimy wrócić zimą aby zdobyć tę górę na skiturach!


Chcielibyśmy znaleźć słowa aby wystarczająco podziękować za wszystko Mustafie i jego rodzinie, którzy każdego wieczoru szykowali dla nas inne tradycyjne irańskie dania. Ale nie ma. Powinniśmy wszyscy uczyć się od irańskiej gościnności..

Nasz pobyt w Iranie ostatecznie kończymy symboliczna podróż na lotnisko: NIEBIESKIM NISSANEM!! Symboliczny Pick-up z Iranu, bo produkowany lokalnie przy niskich kosztach i pozwalający na przewóz najróżniejszych ładunków: a tym razem naszych rowerów !


Trzeci rozdział już wkrótce: Azja Środkowa!

































 
 
 

Comments


© 2023 RoxyandTommyontheroad

  • Youtube
  • Instagram
  • Facebook
bottom of page