Mieliśmy szczęście, że nasze rowery nie były wyposażone w kierownicę „drop bar” – czyli nowoczesną, modną kierownicę typu race albo gravel jaką obecnie montuje się w prawie wszystkich rowerach. Oceniliśmy, że jej wygląd jest zbyt agresywny a wymuszona niska pozycja naprawdę nie jest komfortowa i dlatego nie nadaje się na długie podróże. Nasze rowery wyposażono w płaską kierownicę. Wielu doradzało nam zamontowanie kierownic motylkowych ale te naszym zdaniem wyglądają nieco przestarzale więc znaleźliśmy mniej ekstremalną alternatywę, która nie wymagała ponownego montażu: dodatkowe boczne chwyty, które podnoszą się i zapewniają drugie piętro. Dzięki temu rozwiązaniu mamy trzy pozycje na kierownicy, w tym stosunkowo wysoką pozwalającą mieć wyprostowane plecy. Kontynuując omawianie osprzętu kierownicy: dzwonek, system podpinania telefonu do nawigacji i wreszcie torba na kierownicę do przechowywania wszystkich naszych niezliczonych bambetli w zasięgu ręki. Ha! I prawie zapomnieliśmy: lusterko wsteczne, priorytet dla bezpieczeństwa aby zobaczyć nadjeżdżające daleka duże ciężarówki. Mogę też w nim sprawdzić jak środowisko wpływa na moją cerę