top of page

GRECJA - KRAINA KLASZTORÓW

24 czerwca 2022 roku, w słonecznym i upalnym dniu, przybywamy do greckiej granicy. W Albanii przyzwyczailiśmy się już do takiej pogody, a w Grecji panują podobne warunki klimatyczne. Niepokoją nas informacje od lokalnych mieszkańców, którzy w poprzednich latach byli świadkami ogromnych pożarów, w tym roku również jest bardzo wysokie ryzyko. Nie chcieliśmy stawać w obliczu takiego niebezpieczeństwa podczas jazdy na rowerze. I oczywiście jesteśmy świadomi, że gotując musimy bardzo uważać na naszą kuchenkę gazową..


Mieliśmy nadzieję, że tym razem droga będzie w końcu płaska… mniejsze lub większe pagórki pokonywaliśmy już od północnych równin Włoch (i trzy dni w Kosowie). Cóż, byliśmy w błędzie. Góry pojawiły się znowu, jeszcze wyższe niż wcześniej! Po przekroczeniu granicy wjeżdżamy na szczyt góry z widokiem na jezioro miasto Joannina. Znajduje się tam także mała wioska - Zitsa - gdzie mieszka Kosta, wiejski piekarz, który wraz z rodziną prowadzi „Piekarnię Wiejską”. To miejsce jest mekką Warmshower / Couchsurfing a my byliśmy szczęściarzami numer 1141, którzy się tam zatrzymali! Imponująca liczba! Napawamy się tym spokojnym i relaksującym otoczeniem przez dwa dni, ładując baterie, degustując najlepsze wypieki Kosty i po prosu przebywając z mieszkańcami tej małej greckiej wioski. To dzięki tej jakże miłej i niesamowitej rodzinie!


Następnie udajemy się w kierunku Macedonii (chodzi o region grecki a nie kraj). Ale między nami a ciepłymi wodami greckiego wybrzeża znajduje się wielki łańcuch górski do pokonania. Pedałujemy więc ostro przez całe dwa dni, wylewając sporo potu, by w końcu dotrzeć do przełęczy Katara na 1700 m n p m. To miejsce jest wyjątkowe stanowi bowiem granicę hydrologiczną między dwoma morzami: Kaspijskim i Egejskim. I oto wjeżdżamy z dziką prędkością na plażę !


A po drodze obowiązkowy przystanek: Meteory! Nie przypuszczaliśmy, że będzie to najważniejszy punkt w Grecji, lecz pobyt w Kalambace okazał się zdecydowanie jedną z głównych atrakcji dotychczasowej podróży. Najpierw ujrzeliśmy je wyłaniające się z oddali, zjeżdżając z wysokich gór na równiny: ukazały się nam majestatyczne kamienne wieże, wznoszące się nad ziemią. Zbliżając się, czuliśmy się jakby pośród wielkich, wysokich drzew. Kamiennych drzew! W sumie to 24 szczyty o nazwie Meteora, w dosłownym tłumaczeniu „wiszące w powietrzu”, co nie może być bardziej prawdziwe. Poza zawieszeniem w przestrzeni, mieliśmy uczucie zawieszenia w czasie, bo ze szczytów jakby „spoglądały” na nas 700-letnie klasztory. Jeszcze tego samego dnia robimy zakupy spożywcze w supermarkecie i ponownie spotykamy się z Joakimem, szwajcarskim podróżnikiem rowerowym, który zatrzymał się tam z rodzicami. Po przyjemnym prysznicu i kilku piwach pokonujemy na 400 m wzniesienia, aby dotrzeć na szczyt góry, gdzie znajduje się kilka klasztorów. Jest dość ciężko pod koniec ciągle gorącego dnia przy niskim słońcu, które razi promieniami pod wizjerem kasku . Ale widoki na szczycie wynagradzają trudy: zachód słońca nad pomarańczowymi wieżami, wspaniałe klasztory i ich bajeczne dachy, urocze wioski w dolinie poniżej… Rozbijamy namiot w pobliżu małego kościoła, jesteśmy sami i szczęśliwi!


Następnego dnia wstajemy dość wcześnie, aby cieszyć się wschodem słońca i widokami bez tłumów turystów. Jesteśmy nawet pierwsi, którzy wchodzą do klasztoru Varlaam, po pokonaniu wielu schodów! Prywatne chwile na szczycie w tym starym, majestatycznym miejscu – bezcenne! O 10 rano przyjeżdżają autobusy z setkami turystów z całego świata. Meteora przekształca się w bardzo lukratywny biznes, czas więc na nas, ruszamy w dalszą drogę! Tutaj wreszcie, czeka nas pierwsza od dłuższego czasu, płaska droga, co za ulga! Spotykamy kilku francuskich rowerzystów, którzy od roku są w drodze i przejechali na rowerach całe wybrzeże Morza Kaspijskiego! Niestety jedziemy w przeciwnych kierunkach i nie możemy dzielić biwaku! Dzień kończymy rozbijając namiot w ogródku farmerskim, gdzie gospodarz wita nas arbuzem, zbawienie! Następnego dnia w końcu docieramy do wybrzeża, potwierdzając zasłyszaną teorię, że Morze Egejskie jest o wiele cieplejsze od Kaspijskiego! Tak więc spokojnie ruszamy wzdłuż wybrzeża, ciesząc się każdym metrem płaskiego terenu.


Kilka kwestii technicznych dotyczących północnej Grecji: kraj, a głównie wybrzeże i wyspy, jest bardzo turystyczny! Sezon letni oczywiście najgorszy: duży ruch na drogach, kampery i turyści wszędzie. Morze Egejskie wydaje się być ulubionym celem bułgarskich turystów. Pozytywnym aspektem tej ogromnej branży jest to, że drogi są bardzo dobre a także, że wszędzie na plażach są krany i prysznice! Wielkie supermarkety, takie jak Lidl, są wszędzie, ale ceny w Grecji są baaaardzo wysokie. Powiedzielibyśmy: jest tak drogo jak we Francji. Ciężko, jak sie chce zachować nasz budżet 10€/p/d, jak w krajach które przejechaliśmy wcześniej: Kosowie, Macedonii Północnej i Albanii! Ale dzięki gościnności Greków udało się, nie przekroczyliśmy naszego budżetu!


Nasz ostatni przystanek w Grecji to Saloniki. Do miasta dojeżdżamy 1 lipca i zostajemy tam 2 noce, aby odwiedzić miasto i port, zrobić zakupy i zjeść tradycyjny grecki kebab: Giros! Spędzamy jeszcze jedną noc na wzgórzach z widokiem na miasto, dyskutując o losach świata. Te 2 dni odpoczynku były konieczne przed małym sportowym wyzwaniem, które sobie wymyślamy: dotrzeć do oddalonego o 700 km Istambułu w minimalnym czasie! Pierwszego dnia jesteśmy pełni energii i osiągamy nasz rekord pedałowania 156km na rowerze z ponad 800m przewyższenia! Dzień kończymy przy gorących opuszczonych źródłach, gdzie miejscowi nadal cieszą się gorącą kąpielą! Dla nas to była wspaniała gratka po tym dłuuugim dniu! Potem dwa kolejne dni, podczas których jedziemy po 112 km greckim wybrzeżem, aby dotrzeć do granicy tureckiej. Ten ostatni odcinek jest nieciekawy, więc postanowiliśmy jechać jak najszybciej i zostac później dluzej w Istambule.


Podsumowując nasze 12 dni w północnej Grecji: przejechaliśmy interesujące regiony, magiczne krajobrazy, kolorowe miasta i przytulne wioski. Wspólny punkt wszystkich odwiedzonych miejsc: niesamowite klasztory: przylegające do szczytu Meteory, lśniące i zupełnie nowe na wybrzeżu czy też pośrodku ogromnych połaci wody… Klasztory zawsze zaskakiwały nas swoim położeniem i pięknem! Przyjedź i zobacz własnymi oczami !


 
 
 

Comments


© 2023 RoxyandTommyontheroad

  • Youtube
  • Instagram
  • Facebook
bottom of page