top of page

Czarnogóra - Kraj panoramicznych dróg!

30/05/22 - 07/06/22


W górę, w górę, ciśniemy!, potem w dół, w dół i znów w górę! Tak opisalibyśmy Czarnogórę! Podjazdy i serpentyny Słowenii i Chorwacji okazały się rozgrzewką przed krajem, którego 60% terytorium leży powyżej 1000m n. p. m.! Być może Czarnogóra na mapie wydaje się niewielka pod względem powierzchni i bez chęci zwiedzania można ją przejechać w ciągu jednego dnia wybrzeżem, jednak to nie wybrzeże jest reprezentatywne dla tego kraju, lecz jego wspaniałe górskie krajobrazy, porównywalne z sercem Alp. Nazwa kraju mówi wszystko!


Naszym pierwszym przystankiem w Czarnogórze jest zatoka Kotor, często nazywana najbardziej wysuniętym na południe fiordem Europy. I na pewno tak wygląda, z wysokimi szczytami, skalistym wybrzeżem, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. Nigdy nie odwiedziliśmy norweskich fiordów, ale czuliśmy się, jakbyśmy tam byli! Nic dziwnego, że to bardzo turystyczne miejsce. Na szczęście byliśmy tam jeszcze poza sezonem. W malowniczej Zatoce Kotorskiej zatrzymujemy się na dwie noce, aby pospacerować i odkryć stary fort św. Jana. z widokiem na miasto. Nie do pominięcia! Po opuszczeniu Kotoru, kontynuujemy naszą trasę jedną z najsłynniejszych krętych dróg na świecie: Kotor Serpentine Road! Mamy szczęście, pogoda jest idealna a widoki nieziemskie. Serpentyny (w sumie jest ich 30!) są bardzo wąskie i jest niezły bałagan, gdy spotykają się autobusy i ciężarówki. Dotarcie na szczyt zajmuje nam około 4 godzin, droga nie jest zbyt stroma (około 5%) i zaczynamy wcześnie rano, aby uniknąć upałów.


Następnym przystankiem jest Park Narodowy Durmitor, jedziemy w stronę klasztoru Piva przez Plužine, aż do Zabljak, ośrodka narciarskiego i miejsca z którego hikerzy zaczynają swoje wędrówki na szczyty Parku Narodowego Durmitor. Droga z Plužine do Zabljaka to z pewnością jedna z najpiękniejszych dróg, jaką kiedykolwiek jechaliśmy. Przechodzi przez wiele tuneli, kanionów, przełęczy w Parku Narodowym, a dookoła otaczają ją skaliste szczyty. W pierwszym tunelu przypadkowo spotykamy dwóch rowerowych przyjaciół, których poznaliśmy wcześniej w Chorwacji. Spędzamy razem cały dzień! W Zabljaku robimy sobie dzień wolny, i wybieramy się na wędrówkę próbując zdobyć szczyt Bobotov - najwyższą góra w kraju wznoszącą się na 2522m n p m, ale niestety… było za dużo śniegu! Tak czy inaczej, zrobilismy super hike i koniecznie musimy kiedyś wrócić tutaj na skitury! Udało nam się też spotkać z Joakimem - szwajcarskim kolarzem poznanym wcześniej we Włoszech i razem rozbijamy biwak na noc w parku! Fantastyczne są spotkania i znajomości zawierane w podróży!


Dalej nasza trasa wiedzie przez Kanion Rzeki Tara: najgłębszy kanion w Europie, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To już trzeci Park Narodowy po Kotor i Durmitor, w Czarnogórze. Cóż, tak naprawdę zatrzymujemy się tylko na chwilę przy moście Tara i kontynuujemy kanionem w kierunku Kosowa. Ponad naszymi głowami 1000 metrowy klif sprawia że czujemy się tacy malutcy. Jest spektakularnie! Mamy okazję także posmakować czarnogórskiej gościnności! W pobliżu wsi Bijelo Polje rodzina rolników zaprasza nas na nocleg na strychu i spróbowania swojskiej kuchni. Zostaliśmy powitani serdecznie jak własne dzieci. Ojciec rodziny dał nam na drogę duży kawałek bekonu, jajka i tradycyjne słodycze.


Następnego dnia spotykamy dwóch Czarnogórców, którzy przenieśli się do pracy i mieszkali w Paryżu w 1969 roku. Zapraszają nas na lunch, opowiadając nam swoją niecodzienną historię, później zabierają nas na krótką wycieczkę po swojej wiosce Petnjica, gdzie stoi jeden z największych i najstarszych meczetów w kraju. Czuliśmy się, jakbyśmy przenieśli się z nimi w czasie! Jeszcze tego samego dnia dopada nas potworna burza i szukamy schronienia pod najbliższym dachem. Gospodarz zaprasza nas na herbatę a potem na rajd jeepem po górach. Na nocleg zostajemy ugoszczeni w domku, który sam zbudował.


Komunikacja w Czarnogórze nie była jednak łatwa. Oficjalnym językiem jest czarnogórski, ale powiedziano nam, że w rzeczywistości mówi się głównie po serbsku, chorwacku i bośniacku. Nie spotkaliśmy zbyt wielu ludzi mówiących po angielsku, więc porozumiewanie się było możliwe tylko dzięki temu, że nauczyliśmy się kilku chorwackich zwrotów…


Doszliśmy do wniosku, że mówienie po chorwacku jest bardzo przydatne gdyż tak mówi się w większości krajów bałkańskich! Podsumowując, spędziliśmy w Czarnogórze prawie 10 dni, zwiedzając bardzo różnorodne krajobrazy, od ruchliwej zatoki Kotor i dziedzictwa kulturowego na południowym wybrzeżu po strome góry, Park Narodowy i kaniony na północy. Byliśmy zachwyceni odkrywaniem uroczych, maleńkich wiosek i poznawaniem ludzi tego wciąż mało popularnego kraju.


 
 
 

Comments


© 2023 RoxyandTommyontheroad

  • Youtube
  • Instagram
  • Facebook
bottom of page