top of page

Bośnia i Hercegowina - Kraj historii i dziedzictwa

W Bośni i Hercegowinie spędziliśmy zdecydowanie za mało czasu, łącznie tylko 4 dni i 4 noce, ze względu na położenie geograficzne tego kraju, który oddziela chorwacki Dubrownik od reszty kraju, a którego również nie mogliśmy przegapić.

Tutaj też dołączył do nas kolega Lucas, pedałując z nami ponad tydzień. Jechał na lekkim, karbonowym rowerze, w stylu "bikepacking" na jego szczęście, ponieważ miał tylko 8 dni na dotarcie do Albanii, skąd miał odpłynąć promem powrotnym do domu. Po odebraniu Lucasa w Splicie i zaopatrzeniu się w prowiant, opuszczamy port, aby przez cały dzień jechać coraz wyżej i wyżej, spoglądając z górskich grzbietów na oddalające się wybrzeże: tutaj zaczyna się Bośnia i Hercegowina!


Do tej pory wszystkie przekraczane granice znajdowały się na przełęczach, także tym razem nie jest inaczej i mimo, że jest niesamowicie gorąco, a droga stromo pnie się do góry, towarzystwo naszego przyjaciela Lucasa, świetnego kolarza, dodaje nam skrzydeł! W końcu, po ostatnim mozolnym podjeździe, w pełnym słońcu o godzinie 17:00, całą trójką docieramy do granicy. Kilka formalności w urzędzie celnym i nasza pierwsza pieczątka: wreszcie opuszczamy Unię Europejską! Zmieniła się również waluta i przeszliśmy z chorwackiej Kuny na obowiązującą tu Markę Zamienną czasem zwaną też Marką Bośniacką. Pierwszy symbol kraju na długiej liście dziedzictwa austro-węgierskiego.


Następnie podążamy w kierunku jeziora Busko, rozbijamy namiot i w czerwonym blasku zachodzącego słońca raczymy się zasłużoną kąpielą w cudownie chłodnym jeziorku. Tylko natura i my. Po prostu pięknie. Nazajutrz kierujemy się do Mostaru przecinając Hercegowinę na południe, bo rzeczywiście nie byliśmy w części bośniackiej, która jest dalej na północ. Kraj jest złożony i chce być mieszanką Chorwatów, Bośniaków i Serbów. Wieczorem miłe spotkanie z miejscowymi, którzy zapraszają nas na piwo, a później zachęcają do rozbicia namiotu w ich ogródku - dziękujemy!

Sprawą oczywistą jest, że: miejscowi piją chorwackie piwa, mówią po chorwacku, mają chorwacką flagę w ogrodzie, no i wszyscy kibicują drużynie chorwackiej piłki nożnej! Dowiedzieliśmy się, że poziom życia jest na ogół wysoki w regionie Hercegowiny, znacznie wyższy niż wśród rodaków Bośniaków. Powszechne jest tu posiadanie niemieckiego samochodu jak również wielu ma pojęcie o języku niemieckim, niektórzy nawet tam mieszkali (drugie dziedzictwo). W końcu to w Mostarze napotkaliśmy największą różnorodność kulturową, mieszankę 3 społeczności, widoczną nawet na poziomie budynków sakralnych. Podziwiamy historyczną część miasta, która wciąż nosi ślady bitew sprzed 30 lat. Słynny most nad rzeką jest fizycznym symbolem połączenia dwóch narodów oddzielonych rzeką. Został wysadzony w czasie wojny a po niej identycznie odbudowany. Ale zdecydowanie nie jesteśmy tu sami - tłumy turystów – całkowity kontrast w stosunku do poprzednich dni spędzonych samotnie na drogach w głębi kraju.

Opuszczamy stare miasto jadąc w kierunku Dubrownika, korzystając z torów kolei Ciro: starej linii, która przed wojną łączyła oba miasta. To Lucas znalazł dla nas tę ścieżkę i była idealna, z dala od ruchu… przynajmniej pierwszego dnia! Druga część okazuje się bardziej skomplikowana, asfalt zamienia się kamienie i zaczynają się podjazdy. Już po 200 metrach Lucas przebija oponę na ostrym kamieniu, to zły znak! Jednak kontynuujemy pchając rowery przez kilka bardzo ciężkich, dusznych i gorących kilometrów po których zostajemy nagrodzeni malowniczymi starożytnymi tunelami i starymi mostami. Wreszcie wjeżdżamy na asfaltową drogę aby o godzinie 16-tej dojechać do portowego miasta Neum gdzie sponiewierani i wygłodzeni - pożeramy lokalną potrawę.


Miasto Neum jest atrakcją samą w sobie: jedyne nadmorskie miasto w kraju, ma umożliwiać handel z morzem, ale najwyraźniej wybrzeże zmieniło charakter i rozkwitły luksusowe hotele. Nie ma tu handlu morskiego! Śpimy na plaży przed mariną, zanim opuścimy kraj, aby ponownie wjechać do Chorwacji, w kierunku Dubrownika! Budowa ogromnego wiaduktu powinna jeszcze tego lata umożliwić Chorwacji połączenie enklawy Dubrownika bez przejeżdżania przez sąsiedni kraj. Projekt faraonów. Pokochaliśmy bardzo ten bałkański kraj i serdeczność jego mieszkańców. Tak naprawdę odkryliśmy tylko tę część Hercegowiny, gdzie kultura i zwyczaje są bardzo podobne do Chorwackich. Aby poznać dogłębnie bośniacką kulturę, ludzi i ich piękny kraj - wrócimy!!! Wielkie podziękowania dla Lucasa za towarzyszenie nam na tym etapie podróży!



 
 
 

Comments


© 2023 RoxyandTommyontheroad

  • Youtube
  • Instagram
  • Facebook
bottom of page